poniedziałek, 23 grudnia 2013

#1 Nowa szkoła-nowe znajomości.

Stałam nieruchomo obok nauczyciela, czekając aż klasa się uciszy, a on się odezwie.
- Kochani!- Zaczął profesor- Od dzisiaj do waszej klasy dołączy nowa koleżanka- Uśmiechnął się szeroko po czym spojrzał na mnie.
-Hej- Powiedziałam, odsłaniając zęby. Nie takiej reakcji się spodziewałam. Wszyscy siedzieli z takimi samymi minami jak na początku, opuściłam plecak łapiąc go w dłoń i zajęłam wolne miejsce w pierwszej ławce- Po prostu CUDOWNIE.

Lekcja była stanowczo za krótka! Wyszłam z klasy ostatnia. Szłam korytarzem i czułam wzrok tych wszystkich lasek – do których ja się nie zaliczam- z długimi nogami, dużymi cyckami i piękną twarzą. Szłam tak długo, że bałam się, że zaraz skończy mi się korytarz. Zatrzymałam się na moment, żeby wyjąć z plecaka telefon. Niech wiedzą, że mam znajomych. Zaczęłam pisać smsa do Nicol.
Do: Nicol.
Kochanie wiem, że śpisz…ale tu jest okropnie. Nienawidzę tej szkoły, stanowczo za dużo tu ładnych dziewczyn!

Nie zdążyłam nawet wysłać wiadomości kiedy w coś, a raczej w kogoś uderzyłam. W głowie miałam najgorsze scenariusze, choć to trwało dosłownie kilka sekund.
-Ałć – Złapałam się za głowę.
- Przepraszam – Powiedział ktoś z przecudownym męskim głosem, w którym już zdążyłam się zakochać.
- Nic mi nie jest- Udawałam nie poruszoną, a kiedy podniosłam wzrok i zobaczyłam kto przede mną stoi upuściłam telefon. Był niewiarygodnie przystojny, albo raczej przesłodki. Za długa grzywka opadała mu na brązowe oczy.

Schylił się, żeby podnieść mój telefon, i chyba musiał zobaczyć moją wiadomość do Nicol.
-Twój pierwszy dzień? – Zapytał z uśmiechem.
- Eee no tak..- Wydusiłam.
-Tu wcale nie jest tak źle. – Ciągle się uśmiechał. Odwzajemniłam uśmiech i poszłam dalej.- czekaj! – Krzyknął – Tam się kończy korytarz.- Zaśmiał się w głos. Tego się obawiałam, za krótki korytarz. Głośno westchnęłam.
-Jak masz na imię?- Odważyłam się.
- Justin, Justin Bieber ale dla znajomych Kidrauhl. A ty?
- Olivia Crow. - Podałam mu rękę.
-Może byśmy się spotkali? No wiesz .... Oprowadziłbym Cię po okolicy.- Znowu się uśmiechnął. Jestem w niebie.
-Tak, pewnie. Mieszkam na Santa Cruz- A ty chyba musisz już iść. - Wskazałam mu wzrokiem kolegów, którzy czekali na niego od początku naszej rozmowy.

*
-Gdzie się wybierasz?-Mama otworzyła drzwi od pokoju.
-Idę zwiedzić okolicę- Spojrzałam na nią.- Nie martw się. 
-Kochanie to nie takie proste...Dobrze wiesz, że od śmierci...
-Przestań!- Przerwałam jej natychmiast, a z moich oczu jak zwykle popłyneły łzy. - On żyje, mamo.
-Twojego ojca nie ma od roku. To niemożliwe, że przeżył.- Położyła mi ręke na ramieniu. - Kto to?- Podeszła do okna, kończąc poprzedni temat.
-To Justin, chłopak z mojej klasy.- Pomachałam do niego. 


1 komentarz:

  1. Bardzo lubię Twój blog więc bardzo bym się ucieszyła gdybyś mnie zaobserwowała :*

    paradiska-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń